ze mna nie jest jakos strasznie zle ale nie moge mowic, tzn. mam teraz taki bardzo seksowny chropowaty glos,
na szczescie nie lamie w kosciach,
dzis wykwaterowanie z Hulapai i postanawiamy pojechac do Grand Canyonu, tym razem zobaczyc go dla odmiany od gory,
przypominam, ze wczoraj na raftingu bylo od dolu :)
jest cudowna pogoda, a my jedziemy znowu Historic Route 66,
spotykamy prawdziwych harleyowcow, robimy foty na srodku drogi, pozowanko takie, smakie, owakie,
musimy sobie przeciez porobic wszystkie zdjecia indywidualne plus grupowe itp. jest nas cale 5 zatem troche to zajmuje :)
po drodze zatrzymujemy sie na prawdziwej amerykanskiej stacji benzynowej, nie dzialajacej, ale przerobionej na sklep z pamiatkami,
i o to chodzi, bo wyglada niesamowicie, aparaty w ruch i robimy sobie sesje zdjeciowe,
tak czy siak jest wspaniale, ale troche sie nam schodzi i na wycieczke po kanionie zajezdzamy dosc pozno, kolo 15,
na szczescie nie jest znowu az tak duzo do ogladania bo tylko albo az kanion,
bierzemy najdrozsza wycieczke za prawie 90 usd, w tym jest lunch, sky walk i jakies tam inne atrakcje,
sky walk to przejscie sie po takiej przezroczystej kladce nad przepascia, niestety bez mozliwosci robienia zdjec wlasnym sprzetem, mozna oczywiscie, ale kupic za 30 usd pozowane zdjecie przez fotografa,
niby to dla bezpieczenstwa, ale mnie to sie wydaje, ze nie do konca tak jest...
amerykanie to potrafia ze wszystkiego zrobic sklep z pamiatkami i tak czlowieka zakrecic, zeby myslal, ze dostal to co chcial ale i tak ostatecznie ma sie uczucie niedosytu,
no bo niby jest sie zadowolonym, ale jednak ja osobiscie oczekuje czegos wiecej, a moze jestem po prostu troche bardziej wymagajaca?
no nic, dosc filozofowania, nic mi to nie da, a Kanion nadrabia wygladem wszelkie objawy niezadowolenia,
zostalysmy do samego konca i zaliczylysmy fantastyczny zachod slonca nad kanionem,
oznacza to tym samym ze do Las Vegas nastepnego punktu wycieczki wyjechalysmy o pare godzin pozniej niz planowalysmy
i bedziemy na miejscu bardzo nieplanowo