Nie mozemy sie oprzec propozycji Mai i Jose i wpadamy do nich do Downtown gdzie mieszkaja.
W samym centrum miasta basen. Cos wspanialego.
Jest cudownie cieplo, nie za goraco, nie za zimno. Tylko pozazdroscic. I to na dodatek w polowie pazdziernika!
Chlapiemy sie w tym basenie jakis czas i pozno wyruszamy w droge do San Francisco.
Jedziemy trasa wzdluz oceanu, pogoda zmienia sie jak w kalejdoskopie. Raz chmury, raz slonce.
Mijamy kalifornijskie winnice, ktore niczym nie roznia sie od tych francuskich.
Malownicza trasa 1 z LA do SF jest 8 h drogi, calkiem sporo, az trudno uwierzyc, ze to taki kawal.
U nas to cala Polske by z pn na pd przejechal. No prawie :)
Jestesmy poznym wieczorem kolo 22 i spac.
btw - Hostel nazywa sie Gesthouse San Francisco, ale za tani to on nie jest. 55 usd od osoby.
Ale za to na ul. Geary czyli blisko centrum.