MIASTO GEJOW?

To podobno miasto gejow, wszyscy mi to mowili zanim wyjechalam, ale jakos ci geje nie rzucaja mi sie w oczy :)
Moze za krotko tu jestem, chociaz miasto jest bardzo tolerancyjne i moze powinni eksponowac te swoje preferencje a jednak nie jest to cos co sie rzuca w oczy.
Na pewno rzuca sie w oczy to, ze gdzie nie spojrze wszedzie przystojni kolesie, bo laski nie sa jakies wypasione, normalnie wygladajace dziewczyny. Natomiast nie sadze, zeby wszyscy ci przystojni faceci byli gejami. Mimo, ze sa swietnie ubrani i ogolnie niezle sie prezentuja :)

Dzisiaj roweri, bardzo sie ciesze, ale sie okaze, bo tu gorki i dolki jak w La Paz w Boliwii, dobrze ze przynajmniej nie na wys. 4 tysie. :)
Wynajecie calkiem niedrogo bo za dobe za rower 25 usd, wypozyczalismy przy parku Golden Gate.

Zapomnialam dodac wczoraj o parku Golden Gate, ze wyglada jakby wrzucili do niego wszystkie rosliny z roznych egzotycznych krajow.
Naprawde robi to wrazenie, chociaz z drugiej strony nie do konca wszystko to do siebie pasuje...
Czy jestem zbyt krytyczna po tych kilku krajach ktore zobaczylam?
Mysle, ze lepiej jesli rosliny rosna w swoim naturalnym a nie sztucznie stworzonym srodowisku, tak jak i zwierzeta.
Matka natura ma tu na pewno cos do powiedzenia :)

Zatem dzisiaj rowery i fotografowanie uliczek.
Po drodze wizyta w Grace Cathedral, ktora jest otwarta dla ludzi wszystkich wyznan.
Episkopalna o ile sie nie myle.
Niesamowite, nawet maja taka katedere.
Bardzo mi sie to podoba. Widac, ze maja dobre intencje.
Katedra jest bardzo minimalistyczna i zrobiona ze smakiem o ile tak mozna powiedziec o wygladzie katedry.
Najwazniejsze, ze zacheca, zeby ludzie sie modlili i starali sie byc dobrzy.

Chinatown. Nie moge oderwac oczu od tych wszystkich sklepikow z ich jedzeniowymi gadzetami.
Zazdroszcze im tej kuchni, wyboru skladnikow, przypraw, smakow.
Oprocz tego sklepiki ze wszystkim co mogloby lub nie mogloby sie przydac.
Boje sie wchodzic, bo zaraz cos kupie :)

Alcatraz. Bilet rezerwacja zrobiona z wyprzedzeniem i koszt 25 usd.
Plyniemy promem, zwiedzamy. Zagladamy do cel i wyobrazamy, ze zycie tutaj bylo co najmniej b. przytulne.
Wiezienie jest sporawe, ale nie az tak jak wyglada na filmach. Myslalam, ze jest wieksze.
Swoja droga swiadomosc jacy to tu mieszkali przestepcy jest obezwladniajaca ;)
Oczywiście opcja sklepiku z pamiątkami w standardzie w kilku wersjach czyli w razie gdyby się nie udało zrobić zakupów na miejscu zawsze jest koło ratunkowe i można się zaopatrzyć po doplynieciu promem do brzegu.
Pomijam opcje z fotkami, w tym przypadku z makieta alcatraz w tle za drobne 30 usd :)

Wieczorem fotograficzna wycieczka. Niestety pogoda od strony mostu sie skiepscila i nie bedzie zdjec mostu na tle zach. slonca.
No trudno, jestem tutaj prywatnie a nie sluzbowo :)

Do domu wracamy rowerami, latwo nie jest bo gdzieniegdzie stromo jak cholera. Trzeba sie albo porzadnie wspinac z numerem 1 na przerzutkach albo jechac z gorki na pazurki, dobre hamulce to podstawa. Moje sprawdzone i sie nadaja, ale jakbym tak przeziolkowala na tej stromizmie to pewnie z aparatu ktory woze na wierzchu nic by pewnie nie zostalo. Zatem z ta swiadomoscia jezdze ostroznie, chociaz momentami chcialoby sie puscic te dobre hamulce :)

W drodze do domu mijamy tlumy, ktorych nie widac bylo w ciagu dnia. Dzisiaj piatek, moze dlatego.
Czuje sie ta atmosfere fajnego milego ciekawego zycia mieszkancow.
San Francisco jest naprawde wyjatkowym miastem, tak mysle.

Zdjęcia (36)

Komentarze (2)