pobudka nie wiem o ktorej bo wczoraj moj oryginalny tajski tag heuer sie zepsul jak spadl na posadzke w lazience
czyli jestem od dzis szczesliwym czlowiekiem
po przepysznym prawdziwie owocowym sniadaniu oraz spanish omlecie zmykamy do miasta
8 tysi za takie pyszne sniadanko
wczoraj poznalismy Noah dziewczyne z Izraela i jedziemy w piatke do miasta
okazuje sie ze taxi do miasta nie kosztuje 1000 tyli 700 szylingow czyli do tej pory z nas zdzierali
idziemy do Akamba ponoc maja najsensowniejsze autobusy
kupujemy bilety z Kampali (wlasciwie z Jinja gdzie jutro jedziemy) do Nairobi a w Nairobi mamy sie przesiasc w autobus do Moshi w Tanzanii (stamtad bedziemy wchodzic na Kilimandzaro)
koszt biletow 70 tysi
podobno Moshi jest duuzo ladniejsza niz Arusha skad tez organizowane sa wypady na safari i kili
no to bileciki mamy
teraz zakupy
kolo teatru narodowego jest taki maly bazarek z wyrobami regionalnymi
jakis fajnych chust nie maja ale kupuje garsc slicznych koralikow
jakos srednio sie z nimi targuje
nie lubie tak
jesli chodzi o targowanie sie jednak co nepal to nepal, poki co przebija wszystkie kraje w ktorych bylam :)
a tak poza tym to maja duuzo fajnych regionalnych rzeczy tutaj
maski figurki ...
chcialabym kupic ale potem to bedzie noszenia co niemiara
i tak mam jakis taki ciezki ten plecak
poniewaz jutro dopiero jedziemy do Jinja na rafting
to jednak wybieramy sie na mecz
tzn. ja Noah i Lukasz
bo M&W pojechali ogladac grobowce
mamy nadzieje, ze mecz bedzie fajny
z drugiej strony troche sie cykamy jak to bedzie
faktycznie wygladamy dosc oryginalnie w tym tlumie czarnych
a jak wyjmuje aparat to sie na mnie gapia
gracze graja dosc chaotycznie, ale mnie to wsio rawno
wazne zebym foty miala fajne
a tlum czarnych na widowni to niejaka gratka do fotografowania
kibice czego sie spodziewalismy nie byli jednak bardzo entuzjastyczni
za to Lukasz komentuje mecz na glos po polsku, zaluje, ze go nie nagralam
kibice obu krajow bardzo pokojowo do siebie nastawieni
mam zdjecia dowodowe :)
wynik Uganda wygrywa z Somalia 4 do 0
po meczu nie idziemy do pubu oblewac wygranej bo musze oszczedzac noge
za to raczymy sie wieczorem w red chilli resztka zoladkowki z ananasami z bazarku
na koniec troche ochlody w baseniku
ech... wakacje :)
spac wczesnie bo jutro zrywanko o 6
ponoc na niezapomniane raftingowe przezycia...