pobudka miala byc o 3
budzimy sie za piec 4
oczywiscie ze zaspalismy
o 4.07 jestesmy juz gotowi na dole pod hotelem :)
i tak czekamy pol godziny, bo nasz pan kierowca cos tam grzebie w samochodzie
oczywiscie terenowym bo bedziemy jezdzic po kraterze przeciez
mowi, ze musimy sie uzbroic w cierpliwosc, bo to afryka :)
serio?
wyjezdzamy z opoznieniem, jest jeszcze ciemno
jestesmy nieprzytomni i zasypiamy w samochodzie wiec przegapiamy wszystkie poranne wspaniale widoki razem z mt meru na czele
tak czy siak budzimy sie jeszcze przed parkiem ngoro ngoro
droga to jakies 4 godzinki z moshi do ngoro ngoro
ngoro ngoro otwieraja na 7 ale my niestety nie bedziemy tam skoro swit
mamy fajnego kierowce, ma smiech jak eddie murphy
wjezdzamy do rezerwatu i na co najpierw trafiamy?
na kopulujaca pare lwow tzn. lwice i lwa :)
nasz przewodnik mowi ze mamy wieelkie szczescie
ho ho
niezle sie zaczelo
ngoro ngoro to przeogromny krater wulkanu
caly zielony
jest tam zawsze woda, wiec i sa zwierzeta
glownie zebry, bawoly, gnu, guzce, slonie, lwy i inne co pomniejsze
rowniez ptaki
jezdzimy przez pol dnia po tym kraterze i polujemy na zwierzeta
nie ma juz zadnych kopulujacych
ale sa inne piekne i sobie spaceruja jakby byly u siebie
no bo sa
pierwszy raz jestem w takim miejscu gdzie zwierzeta na wolnosci
niesamowite uczucie ogladac je wszystkie w jednym miejscu
juz mielismy taki moment ze myslelismy ze lwica zapoluje na zebre
ale sie rozmyslila i jeepy sie rozjechaly
foty sa i calkiem ladne, chociaz zaluje ze nie widzialam malych sloniatek no i ze w ngoro ngoro nie maja zyraf... szkoda
no i flamingi w jeziorku za daleko zeby je obfotografowac
przez caly pobyt na ngoro ngoro nie wolno wysiadac z jeepa
wiec po kraterze jezdzi sporo tych jeepow i juz od poczatku wiedzielismy, ze musimy sie liczyc ze to mega turystyczne miejsce
tak czy inaczej warto bylo
po drodze zahaczamy o zakupy u masajow
troche nam sie schodzi i przez to w domu tzn. w moshi jestesmy dopiero kolo 20
po drodze mamy wspaniale widoki sawanny Tanzaskiej
naprawde pieknie
a po tym wszystkim chodza prawdziwi masaje oraz ich bydlo
w drodze powrotnej troche sie boimy bo nasz kierowca ma kierownice po niewlasciwej stronie tzn. tak jak u nas przy ruchu prawostronnym
a tu jest przeciez lewostronny
na dodatek wszyscy jezdza tu na dlugich swiatlach i nic nie widac
nasz kierowca jest bardzo zestresowany
no ale skoro jestem tutaj i pisze dc bloga tzn. ze przezylam czolowe itp.
wieczorem jeszcze skonsumujemy pyszna przekaske na ulicy moshi
no i spac bo jutro o 8 wyruszamy na podboj kilimanjaro
przez 6 dni nie dam znaku zycia ale po powrocie dam :)
mam nadzieje, ze sie uda