bedzie krotko, bo to nie wyjazd do Afryki :)
Ameryka mimo, ze to nie jest kraj, o ktorym marzylam i wyszlo bardzo spontanicznie to hmm.. nabralam ochoty na wiecej.
Moze kiedys jak odwiedze te, o ktorych marze.
Kalifornia sama w sobie jest ciekawym stanem i mysle, ze dla tych, ktorzy planuja tu przyjazd powinien trwac na sama Kalifornie tylko co najmniej 3 tyg. Arizona chyba najbardziej mi sie podobala, chociaz zobaczylam jej malutki kawaleczek. Nevada? coz... raptem szalone Las Vegas :)
Ameryka nie jest tania, wrecz drogi cel wycieczki, to wszyscy wiedza, ale tak ogolnie to ciezko na czymkolwiek przyoszczedzic.
Tak czy siak nie powalila mnie na kolana, fajnie jest zweryfikowac swoje wyobrazenia o takich miejscach jak Hollywood, San Francisco itp.
Ludzie tu normalnie zyja jak wszedzie, prowadza normalne zycie, mniej lub bardziej ciekawe ale to mozna robic w kazdym miejscu na swiecie jezeli tego akurat sie chce. W tej czesci gdzie bylam zycie jest na pewno duzo latwiejsze niz u nas, ale tutaj tez trzeba ciezko pracowac, zeby do czegos dojsc, zatem pytanie tylko do siebie gdzie tak naprawde chcialabym zyc, a odpowiedz jest tylko jedna, tam gdzie ludzie, z ktorymi chce byc :)
Nie pisze podsumowania co do kosztow, mysle, ze w tym przypadku nie ma to za bardzo sensu, pewnie i tak padne jak zobacze wyciag z konta i kart kredytowych,
za to zaopatrzona w przerozne gadzety i ciuchy tansze niz u nas zas nie zaopatrzona w gadzety elektroniczne, zaluje, aczkolwiek wtedy bylabym jeszcze bardziej splukana...
Ponadto mysle, ze gdyby nie Maja i Jose na pewno nie poznalabym LA od takiej normalnej strony zycia ludzi tam mieszkajacych i za to im bardzo pragne podziekowac :)
i to by bylo na tyle
nastepna wyprawa do Indii, mam nadzieje, jak bedzie za co a czas sie znajdzie...