Wypożyczamy łódkę. Z daszkiem nawet :)
Pływamy sobie cały dzień.
Z Polace w strone Sobry.
W jednej dzikiej zatoczce zrzucamy ciuchy i na waleta!
Cudownie!
I byłoby tak całkiem cudownie gdyby nam się nie zablokowała kotwica 6 m. pod wodą.
Ania ratuje sytuacje, udaje jej się odczepic kotwicę. Jak ona to zrobiła to tylko ona wie... lata treningów pod wodą.
Nawet wyłowiła naszą maskę od snurklowania, która się nam utopiła...
Brawo!
Sytuacja generalnie uratowana. Płyniemy do Kozericy. Winko białe, winko czerwone... trzeba to uczcic.
Popołudnie zaczyna spowalniac...
No ale wracamy szczęśliwie i bardzo opaleni, wreszcie (ja).