Geoblog.pl    marciontko    Podróże    SRI LANKA 2016    RICE&CURRY
Zwiń mapę
2016
04
sty

RICE&CURRY

 
Sri Lanka
Sri Lanka, Kandy
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7651 km
 
Wstajemy ciężko, ja totalnie niewyspana jestem. Szybkie śniadanie, moczenie stóp i stópek w basenie, pakowanie do samochodu.

Zamówiony kierowca z samochodem o godz. 10.30 miał nas zawieźć w stronę Pinnawala. Zmieniamy plany bo za późno wstaliśmy.
Jedziemy do Kandy, gdzie mamy nocleg. Czeka nas 3h podróż, 110 km, ale oni tu jeżdża max 50/h.
Jeżdża jak wariaci. Wyprzedzaja się na trzeciego, nierzadko autobus wyprzedza autobus, wszędzie motocykle, tuk tuki małe pojazdy znane w tej szerokości geograficznej.

Nasz kierowca okazuje się nie jest tym, z którym negocjowałam ale jego podwładnym. Niestety mówi słabo po angielsku no i w samochodzie nie ma obiecanego fotelika. Samochód jest duży to fakt, Honda Shuttle (coś jak nasza Toyota Prius hybrydowa) importowana z Japonii, wiec wszystko w środku jest opisane po japońsku, he he (widać wcale im to nie przeszkadza).

Zosia wykorzystuje brak fotelika i buszuje na tyłach samochodu, wierci się albo nie chce się dać zapiać. Masakra. Te foteliki u nas to jednak dobry wynalazek, nie tylko ze względu na bezpieczeństwo :)

Droga jest męczaca, mimo klimy i komfortowego samochodu. Dużo krętych dróg i mocne słońce daje się nam we znaki. Kiedy Zośka wreszcie zajmuje się bajkami na kindlu, po 2h drogi kierowca bez konsultacji zatrzymuje się przy jakiejś małej plantacji przypraw i bez pytania wysadza nas. Jesteśmy tak zaskoczeni że dajemy się wpuścić, że tak powiem, w maliny albo lepiej... w cynamon. Jakiś gościu opowiada nam o przyprawach hmm.. nawet ciekawie... ale ja czuje się oszukana i jestem zła, że musimy na siłę robić coś na co w tej chwili nie mamy ochoty. Robimy z nim rundkę wokoło i oczywiście zostajemy zaprowadzeni do prezentacji ajuwerdyjskich medykamentów. Na odczepne targuję się i kupuję olejki citronellę na moskity, drzewo sandałowe, krem na oparzenia słoneczne i jakas maść cytrusowa, która mi wcisnęli na koniec. Płacę 4 tys rupii czyli 100zł (!). Ciekawe ile przepłaciłam...
Zapomniałam już jak to jest uprzejmie z uśmiechem odmawiać :) obiecujemy sobie, że pierwszy i ostatni raz daliśmy się tak wkręcić.

Jeszcze godzina i będziemy w Kandy. Droga bardzo kręta, teren jest bardzo górzysty, więc niekiedy i serpentyny.
Zastanawialiśmy się wcześniej czy jest sens brać kierowcę. Już teraz wiemy dlaczego :D
Ruch tutaj jest lewostronny, więc poza tym ich wariackim jeżdżeniem dodatkowa trudność.

Docieramy do miasta: korki, tłumy, hałas. Z naszego pokoju w hotelu Kandy Reach Inn za 360zł/2 doby (jak zwykle dwuosobowy pokój) jest wspaniały widok na miasto.
Kandy leży na zboczach doliny, bujna roślinność i krzyki ptaków w połaczeniu z hałasem miasta daja bardzo ciekawe wrażenie. Nawet mi się to podoba :)

Jedziemy dziś zobaczyć Światynię Zęba Buddy. Wstęp 2000rs/2 osoby (15usd). Wspaniale zachowany kompleks budynków na sporym obszarze, położony nad jeziorem. Zosi się wybitnie podoba bo schodów co niemiara i cały czas jest: ja siama :D
Wszystkie foty po powrocie, rzecz jasna.

Ludzie znowu zwracaja na nia uwagę.
Uśmiechaja się do nas a szczególnie do niej. Wyglada to niegroźnie, nie sadzę by mieli złe zamiary ale bedziemy uważać mamo i tato :)
Ona się trochę wstydzi, więc chce na ręce i zawsze ja bierzemy.

Moment i jest ciemno. Wracamy do hotelu. Dostajemy prawdziwa srilańska kolację czyli rice&curry. Konrad jest w siódmym niebie :D
Ryż a do tego kilka miseczek różnych grillowanych i smażonych warzyw w ostrych przyprawach curry.
Pytam Pania o przypadkowa miseczkę czy ostra: nie, nie ostra...
Próbuję... ostra jak diabli! Konrad się cieszy :)
Zośka wcina sam ryż (pierwszy raz ja widzę w tej roli ;) ona zawsze była z ryżem na bakier.
Jesteśmy tak głodni, że niemal rzucamy się na jedzenie. Konrad bo ostre, ja, mimo, że ostre :D
Trzeba przyznać, jedzenie jest po prostu pyszne! I jeszcze deser! Wypas. Nie możemy się ruszać.

Panie sa przemiłe, naskakuja nam, czujemy się nawet trochę niezręcznie :) Zachwycaja się Zośka. Zaczynam sobie zdawać sprawę, że przywieźliśmy im tutaj atrakcję turystyczna ;)

Wieczorem z wrażenia przegapiamy moment kiedy Zośka trochę ziewa i znowu mamy cyrk bo nie chce zasnać. Padamy o 1.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (28)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Danuta
Danuta - 2016-01-06 13:37
Dziękujemy za ciekawe relacje. U Was gorąco a w Gołąbkach pierwszy śnieg - jest biało. W Warszawie dzisiaj jest orszak Trzech Króli. Pełno różnorodnych przebierańców. dzieci młodzieży i dorosłych. Całujemy.
 
Lilka
Lilka - 2016-01-06 19:16
Marta, cudownie opisujesz, dzięki!!!! a jaki to deser był????
 
marciontko
marciontko - 2016-01-07 18:21
Lila całkiem zwyczajny ;) lody z owocami sezonowymi :)
 
mamaMa
mamaMa - 2016-01-13 21:53
Jezdza jak wariaci, a dzieci bez fotelikow - pamietam przerazenie nasze w czasie pierwszej wycieczki wglab kraju;-)
Wciskanie "atrakcji" jest nieodzowne, niestety, bardzo trudno sie przed tym wybronic...
Ryz przyprawiam o bol moje podniebienie, a jak prosilam o troche mniej "ostrosci" to tubylcy mowili, ze bez smaku;-)
 
 
marciontko
MARTA KACZYŃSKA
zwiedziła 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 231 komentarzy231 2012 zdjęć2012 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.12.2019 - 26.12.2019
 
 
31.10.2017 - 13.11.2017
 
 
01.01.2016 - 24.01.2016