W końcu postawiłam na swoim. Jedziemy na wakacje! Bez komputera. Taki był warunek ;) Kto zna Konrada ten zrozumie :D
I bez planu. Kto zna mnie to wie, że to do mnie niepodobne ale tym razem... cóż :) zobaczymy.
Godz. 11 gorączkowe próby wyjścia z domu przy próbie ogarnięcia dzieci lat 4,5 i prawie 1.
Bagaży mamy wg mnie znowu za dużo ale tłumaczę sobie, że jest nas już cztery osoby co wydaje się zrozumiałe he he
Pakowanie trwało tydzień z efektem dwie wielkie walizki po 20kg plus dwa podręczne bagaże, wózek. Sprzęt fotograficzny mocno zmniejszony. Zainwestowałam w bezlusterkowiec z nim trzy obiektywy. To nie to samo co lustrzanka, a jednak widzę różnicę to trzeba było iść na kompromis :) Jaki efekt się zobaczy...
Na lotnisku jesteśmy o godz. 11.35 zgodnie z prośbą przewoźnika Rainbow Tours. No nie wycieczka ale czarter. Obsługiwany przez LOT samolot Dreamliner. Dwa tygodnie zamiast trzech. Kolejny kompromis. Za to lot bezpośredni do Cancun. Bez przesiadek, więc wygodniej, powiedzmy :) czeka nas 12h podróży. Udaje nam się zcheckinować bez kolejki (kilometrowej). To jeden z plusów podróżowania z dziećmi. Prosimy o kołyskę dla małego, którą rezerwowalam tydzień wcześniej. Niestety okazuje się, że przy kołysce jest więcej miejsca na nogi a tam już ktoś siedzi. Zatem dzielą nas.
Bilety kosztowały nas 3200 zł od os. Zosia liczona jest jak dorosły.
Na lotnisku żeby nie kupować wody za 16zl od butelki 1,5l można wziąć swoją butelkę i nalać lub napić się wody z ujęcia które jest w kilku miejscach. Jest zaraz za Toys4us gdzie Zosia naciąga nas na laleczkę Barbie nurek bagatela 160zł. No dobra, ale takich kosztów nie bierzemy tutaj pod uwagę :D
Zatem jeśli chodzi o miejsca to wychodzi nieciekawie i musimy się prosić o wymianę u pasażerów a żadna stewardessa nie zadaje sobie trudu nam w tym pomóc.
Dodatkowo nie dostajemy dań wegetariańskich tak jak zamawiałam tydzień wcześniej. No i bardzo skromne jedzenie mimo, że smaczne. Jeden obiad: bułka, tortilla i coś do picia. I śniadanie rano też skromne. Ogólnie jesteśmy po prostu głodni. Żałuję, że nie spakowałam jakiegoś konkretniejszego jedzenia oprócz przekąsek dla dzieci. Kolejny duży minus dla Rainbow Tours. Ogólnie podróż przebiega nam spokojnie. Samolot faktycznie duży z większą ilością miejsca na nogi nawet przy normalnych siedzeniach. Ale wrażenia takie jakbym leciała tanimi liniami tylko dalej. Nawet o wodę dla dziecka trzeba się prosić, ostatecznie kupujemy... nie powiem za ile... Absurd. Next time chyba nie polecę czarterem, po prostu weźmiemy normalny rejsowy tylko z przesiadką jakąś sensowną.
Mały o dziwo śpi smacznie w tej kołysce a Zosia w pozycji klęczącej nogi na podłodze głowa na siedzeniu ale śpi :D ja tymczasem jak zwykle dogorywam Konrad odhacza repertuar filmowy. Za oknem prawie cały czas jasno tylko 3 ostatnie godziny podróży już cuemność...