... nie ma już nic... no nie ma nic, bo znowu leje... tak, wiem, zaczynam się robić nudna.
Zerwałam się skoro świt aby obejrzeć jeszcze raz ruiny w Tulum.
Ale wiadro....
Rezygnuję. Oczywiście jak na złość o godzinie kiedy otwierają ruiny przestaje.
No kurczę, trudno się mówi. Może kiedyś tu wrócę?
Wybieram się na wycieczkę po pamiątki do centrum Tulum. Nie pada już ale jest taka wilgotność, że siekierę można zawiesić.
Biorę samochód, ale po chwili wracam i... sobie myślę, dlaczego by nie rowerem.
Ostatnio nie mam zbyt wiele okazji na jeżdżenie rowerem, a tym bardziej jak jest taka siekiera :D
Jadę na rowerze sobie po mieście, kupuję jakieś ładne drobiazgi, maskę! targuję się, się wie :) maska 50 usd. I ładną. Z drewna hebanowego i trochę malowaną.
Poza tym, nie ma co liczyć, że warto się obkupić na prezenty dla rodziny i znajomych, bo u nas chyba te sprowadzane pamiątki bywają tańsze. Chociażby te łapacze snów, patrzyłam na Allegro sprowadzane z Azji, wyglądające identycznie są 10x tańsze.
No przecież nie kupię na Allegro żeby rozdać znajomym :D
Siedzimy na basenie i nie odpoczywamy, rzecz jasna :D
Jest przyjemnie, bo nie czuć tej siekiery.
Znowu wiadro...
Idziemy na mecz Polska-Meksyk (mecz towarzyski ) do Mateo, takiej knajpy niedaleko plaży, poleconej przez Paulinę, niby z fajną meczową atmosferą. Wszędzie turyści. Zupełnie nie zainteresowani meczem.
Żałujemy, że nie poszliśmy do lokalsowej knajpy ale ... i tak nasi dają d...
Przestaje padać.
Jedziemy jeszcze na plażę pożegnać się z Morzem Karaibskim. Jest prawie pusto. Fajnie. Żegna nas wspaniały różowy zachód słońca.
Idę się jeszcze przejść ale jednak stwierdzam, że za krótko. Za krótki ten pobyt.
Ledwo przyjechaliśmy, już wracamy.