Pobudka o 4. A jakże. Pierwsza Zosia, potem Leo, następnie ja...
Konrad w pokoju obok bo my we trójkę spaliśmy na tym wielkim mega wygodnym łożu w sypialni.
Przynajmniej mam czas na rozpakowanie nas... tak sobie myślę..
Ledwo żywi jestesmy oboje, dzieci pełne energii.
I głodni, zjadam wczorajszy obłędny deser, co to nim Zosia pogardziła.
Śniadanie muszę dawać Leo o 6 najpóźniej bo on jest zły. Dla nas ni ma nic.
Konrad z Zośka ida po jakieś bułki z pobliskiego spożywczaka na rogu. Coś zjadamy i idziemy na basen.
Zośka przeszczęśliwa.
Ja zreszta tez, jest idealnie.
Biegam i robię foty tu i tam.
Btw hotel Una Vida, w którym zostajemy dwa tygodnie kosztuje nas 6tys.zł. Mieliśmy opcję z możliwością anulowania. Bez takiej możliwości hotel kosztowałby nas 4 tysie. No ale z dziećmi nigdy nic nie wiadomo...
Wypożyczamy samochód z fotelikiem dla małego Hertz 70 USD.
Zanim się wygramolimy z tej chaty jest 15 i znowu mega wygłodzeni jedziemy na obiad. Tym razem Barracuda na mieście.
I znowu pyszności! Na przekąskę jak zwykle tacos z sosami. Ciekawi mnie najbardziej ten sos z brązowej fasoli. Nigdy tego nie znałam a świetnie pasuje do tortilli albo tacos.
Ja biorę rybę w panierce. Zosia w końcu je rybę i kawałek pomidora, brawo!
Ryby są naprawdę świeże.
A na deser flan, to akurat mnie nie powala.
Konrad bierze quesadiles z owocami morza rzecz jasna. Prawie połowę taniej niż w Humo.
Po skończonym sycącym posiłku uderzamy do supermarketu.
Konrad wyjmuje pieniądze z ATM i daje się okraść bo się okazuje wszystkie bankomaty z napisem ATM pobierają 10% prowizji. Ponoć są w supermarkecie takie bankomaty co to nie pobierają prowizji. No ale to trzeba wiedzieć. Uświadamia nas Paulina.
Ja robię „szybkie” zakupy z małym w nosidle bo był ryk. Mały jest na etapie lęku separacyjnego, więc nigdzie beze mnie...
Rany jakie tu są owoce i warzywa. Kupuję co mi wpada w ręce, żebyśmy już nie umierali z głodu rano.
Btw dla małego wzięłam z Polski (nauczona doświadczeniem na Zośce z Grecji, że nasze słoiczki są lepsze he he) około 16 słoiczków obiadowych, musy owocowe (które na szczęście mogę dostać tutaj bez problemu) i kaszkę. Zatem Leonarda mam przynajmniej z głowy, że nie muszę jeszcze jemu organizować jedzenia :D
W supermarkecie dobry przelicznik 18pesos za dolara.
Średni przelicznik za 1USD to około 17pesos czyli w tym momencie jakieś 3,70zl.
Zośka i Leonard padają po 10 min. drodze powrotnej do hotelu. Jest koło 18.
My też już trochę półżywi ale czekamy na Paulinę. Omówienie wycieczek i wymiękamy
spać o 21.