Geoblog.pl    marciontko    Podróże    MEKSYK 2017    RIWIERA TULUM
Zwiń mapę
2017
05
lis

RIWIERA TULUM

 
Meksyk
Meksyk, Tulum
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9524 km
 
4.30 wow! Pobudkę znowu robi nam Leonard, ale jaki wynik, pół godziny dłużej!
No i jeszcze prawie na dzień dobry całkiem świadomie (tak sobie mówię) powiedział do mnie "mama" (chyba coś ważnego ode mnie chciał he he).
A jakby tego było mało zaczaił jak należy pić z butelki przez rurkę! Brawo Leonard!

Zbieramy się dziś nieśpiesznie. Delektujemy kąpielą w basenie. Nuudy.
Umawiamy się z Pauliną na obiad. Jedziemy do restauracji Milagrito. Ech, tutaj po prostu nie ma niedobrego jedzenie. Ewentualnie mogłoby być nieco tańsze, bo znowu wychodzi nam jakieś 120zł za trzy osoby. No rozumiem, że to wakacje ale mimo wszystko w Meksyku spodziewałam się nieco niższych cen... niestety to jest Meksyk ale miejsce turystyczne.

Z tego co nam Paulina opowiada bardzo turystyczne. Jeszcze 6-8 lat temu to była jeszcze wiocha. Tak jak pisałam w poprzednim poście, ceny są tu bardzo wysokie jeśli chodzi o hotele na plaży a nasz hotel okazał się, po bliższym przyjrzeniu też nie taki tani jak rezerwowałam w booking.com. Bo miało być 4,5tys. za dwa tygodnie a wyszło 6tys. z podatkami, o których booking powiedział nam bardzo małym druczkiem. Nie narzekam, bo hotel fajny, ale ostatecznie po bliższym przyjrzeniu wyjazd z rodziną do takiego miejsca jak Tulum wiąże się z dużymi wydatkami. Co niekoniecznie przedkłada się na to czego się od tego miejsca oczekuje.
Nasuwa mi się spostrzeżenie, że wiele miejsc w Azji ma dużo więcej do zaoferowania za tę samą cenę. Jedyne co jest naprawdę cudne tutaj to woda i piasek, które nieco zwalają z nóg.
Natomiast nie do końca podoba mi się to, że jednak wzdłuż najpiękniejszej plaży w Meksyku jest na całą długość hoteli a hoteli. Oczywiście nie takich strasznych jak w Cancun. Są tu luksusowe lub mniej luksusowe bungalowy rożnej maści. Starające się oczywiście dopasować do całego klimatu i atmosfery tego miejsca. Mimo wszystko ta prawdopodobnie piękna dzika plaża i dżungla stały się zakątkiem cywilizacji. Bardzo tłocznej bogatej cywilizacji. Na plaży aż tak bardzo się tego nie czuje (chociaż daleko tutaj do naszych pięknych polskich dzikich plaż), ale jak przejeżdża główną i jedyną ulicą riwiery Tulum to jest zwyczajnie masakra.
Z jednej i drugiej strony ulicy luksusowe hotele i sklepy a sama ulica stanowi stan opłakany. Z dziurami, nieoświetlona zupełnie, prawie bez chodnika, z progami zwalniającymi o różnej wysokości (raz ze znakami ostrzegającymi lub bez, więc nie wiadomo czego się spodziewać).
Po zachodzie słońca bardzo łatwo kogoś potrącić, piesi i rowerzyści chodzą tu zupełnie nie oświetleni. Łażą jak krowy. Do tego bez wyobraźni.
W zasadzie wygląda jakby nikomu to nie przeszkadzało... może to tylko ja się czepiam.

A teraz wypasik. Jedziemy do Artehelado na pyszne lody naturalne. Nie wiedziałam, że tutaj także idą z duchem czasu i robią rody z naturalnych składników. No no.
Raczy się nimi również Leonard. Wygląda na to, że odkrył, że wszystko co jedzą mama i tata jest pyszne he he.
Szkoda, że tego zdania nie podziela jego siostra :D

Jedziemy zatem do restauracji drogiego raczej hotelu o nazwie La Zebra. Wolę nie sprawdzać jakie tu są ceny noclegów.
Bierzemy napoje, oczywiście Konrad Ojorojo, ja Jamaican Hibiscus (z napoju o tej samej nazwie, podaje się z lodem, cukrem i często z limonką, pychota na upały, tutaj dodali kardamon), wychodzi ponad stówkę (przeliczam na zł).
Leo dla odmiany wcina piasek a Zosia buduje zamki.
Tuż po zachodzie słońca postanawia się wykąpać. No to się kąpiemy.
Najpiękniej i najfajniej jest tutaj późnym popołudniem do wieczora. Ludzi jest mniej i nie jest już tak upalnie.
Po zmroku odbywają się tutaj zajęcia Salsy. Po to tu jesteśmy. Korzystamy z Zosią z tego bezpłatnego przywileju. Zosi trochę się mylą kroki, za to ja zaczynam coś kumać... a może by tak się w Wawie zapisać na zajęcia z Salsy? ;)
Wracamy o 20 w korku, tą fantastyczną drogą (którą opisałam powyżej he he). Póki co prowadzi Paula.
Dzieciaki padają w samochodzie
My padamy w domu.

ps. Zgodnie z umową Paula bierze 50 usd za dzisiejsze spędzanie czasu i transport.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Kasia P
Kasia P - 2017-11-19 10:23
Marcia, salsa solo i zumba uzależniają. Wciągniesz się. (Porzuciłam wszystkie pozostałe fitnessy dla nich. jesteśmy ze sobą od 5 lat) :-)
 
 
marciontko
MARTA KACZYŃSKA
zwiedziła 10.5% świata (21 państw)
Zasoby: 183 wpisy183 231 komentarzy231 2012 zdjęć2012 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.12.2019 - 26.12.2019
 
 
31.10.2017 - 13.11.2017
 
 
01.01.2016 - 24.01.2016