pobudka troche za pozno i nie zdazamy zjesc sniadania
o 8.30 zbiorka na barke ktora zawiezie nas na isla del sol polozona na jeziorze tititaca
acha... roznica czasu 5 godz. w porownaniu z polska
czyli roznica miedzy peru i bolivia 1 h. do przodu
calodniowa wycieczka kosztuje nas 20 bolivianos od sztuki
nawet sporo ludzi, mimo, ze rano pada
a w nocy mielismy prawdziwa burze z piorunami, raz tak walnelo, ze myslelismy, ze to trzesienie ziemi, wszystkie domy w okolicy sie zatrzesly
no wiec plyniemy na to islas
pogoda sie poprawia, poznajemy slowaczke, ktora podrozuje sama i jeszcze pare innych fajnych osob
niesamowite, ze tyle ludzi podrozuje przez wiele miesiecy
1,5 h i jestesmy na isla
calkiem sie wypogodzilo i robi sie b. cieplo, ale jest wietrznie
okazuje sie, ze mamy przewodnika co to bedzie nas po wyspie oprowadzal
brzmi niby niezle, ale po hiszpansku, a ja nic nie rozumiem
nie za bardzo mi sie to podoba, ale w koncu jeden z paczki argentynczykow zglasza sie na ochotnika na tlumacza na angielski
jezioro z brunatnogranatowego robi sie piekne niebiesko-turkusowe
widoczki cudne
ogladamy jakies slady pozostawione przez inkow, w koncu to ich duma narodowa
asia i jakub zapoznaja wesola paczke argentynczykow
robimy wielkie kolko wokol wyspy
oddycha sie ciezko, jestesmy na ok. 4 tys.
a i wyspa pagorkowata to dodatkowa trudnosc
troche sie zasiedzielismy z argentynczykami w knajpce i nie zdazylismy na nasza barke
na szczescie jest kolejna i wracamy
1,5 h i znowu copacabana
spaleni sloncem (ja mniej bo sie smarowalam filtrami i nadal jestem blada gringas :)
jest przed 18
wycieczka sie udala, ale glowa mnie boli okropnie
wieczorem tradycyjnie udajemy sie do lokalsowej restauracji
tym razem z kolega argentynczykiem - asia i kuba cwicza hiszpanski
dla lokalsow chyba wygladamy zjawiskowo... :)
dostajemy pstragi i troche inaczej niz sie umawialismy z kelnerka ale tez smaczne :)
potem na live latinoafrojazz do knajpki akwaaba na avenida 6 de agosto
(polecam)
tak na marginesie mate de coca to nie jest zadna uzywka tylko zwykla herbata z lisci koki, oczywiscie z tego samego robi sie kokaine, ale wersja herbaciana jest b. zdrowa, swietnie zwalcza objawy soroche oraz generalnie ma podobno duzo witamin i anyoksydantow :)