rano sniadanko w puebloviejo, bo do lokalsow juz nie zdazymy
o 11.30 wyjezdzamy busem do la paz - 15 bolivianos
pozegnanie z argentynczykiem (moze za rok argentyna?)
nasz autobus colectivo pozostawia wiele do zyczenia
bucha mu z rury wydechowej przez cala droge, moze sie nie zepsuje?
po drodze w zasadzie przez caly czas leje
dobrze ze wyjezdzamy
ale zanim dojedziemy w samym srodku ulewy po godzinie drogi wysadzaja nas nie wiadomo dlaczego
nie jestesmy na to przygotowani
wsadzaja nas na lodke 1,5 bolivianos i przeprawa na druga strone tititaca
nasz bus na kawalku drewna tez sie przeprawia, wyglada jakby mial ochote zanurkowac
uff... przezylismy, nasz autobus tez
po drodze najpierw pagorki, potem calkiem plasko (cale szczescie bo nasz autobus bardzo sie meczyl pod gorke)
powoli wjezdzamy do la paz kolo 16
jest po prostu ogromne
wjezdzamy przez przedmiescia, brudne, brzydkie, budynki z czerwonej cegly, jakies takie niewykonczone, troche jak nepalskie miasteczka, czyli klimat swoj maja
la paz najpierw widzimy z gory bo jakos od gory wjezdzamy
polozone w dolinie wsrod gor na wys. ok. 4 tys.
jest zimno
ulice la paz raz w gore raz w dol
wsiadamy do taxi 12 bolivianos
w koncu trafiamy zamiast do hostelu universe poleconego przez lonely planet (nie polecam) do hostelu maximiliano - zaraz obok
targujemy na 25 bolivianos od glowy
wieczorem wycieczka po bazarach
centrum miasta paskudne: pomieszanie stylu kolonialnego, czerwonych budynkow i nowoczesnych wiezowcow
wielki misz masz bez jakiejkolwiek formy i zasady, zero gustu
wszedzie tlumy
ale bazarki boskie
wszystko mozna kupic a my trafiamy oczywiscie na kolacje do lokalsow
kurczak ryz i surowka czyli tradycyjnie, ale bardzo smaczne
a na deser sok ze swiezo wyciskanych owocow
pyszne!
myslimy co dalej, jaki mamy plan, trudno sie zdecydowac bo tyle jeszcze do zobaczenia, fajnie byloby sie wyrobic czasowo
no wiec jutro do potosi a potem kierunek uyuni
moze na dworcu kolejowym sie cos dowiemy
wsiadamy do miejskiego busu
jest kupa smiechu bo jakub sie nie miesci,
zreszta ja tez ledwo bo to dla rozmiarowki wys. do 170 cm :)
okazuje sie ze dworca kolejowego brak ale niedaleko jest autobusowy
kupujemy za 90 bolivianos bilety na nocny bus do potosi (miejcowki pol lezace znaczy semicama)
na jutro wieczor wiec next day caly dzien w la paz
a dzis na dobranoc zakupy warzywek na bazarku: jutro na sniadanie zrobimy sobie guacamole
no i mialo byc oblewanie zolodkowka ale po jednym lyku zmoglo nas spac
(cale szczescie ze ciepla woda pod prysznicem a to zaczyna byc nie takie czeste zjawisko)
foty soon